czwartek, 1 grudnia 2011

Just share it – czyli moc virali

Dziś na tapetę biorę Cobiego, znanego jako pieska z mokrym języczkiem. Tak mokrym, że lepiej już ubierz „pelerynkę”...

Nie bez powodu Cobi w sieci bije rekordy popularności. Mistrzowski copywriting, a może żenada roku?
Czy w kwestii Cobiego zamierzeniem było – nie ważne z jakim wydźwiękiem, byle tylko się rozeszło… A może jest to wszak bardzo niewinne tłumaczenie…

No dobrze… może, a może spójrzmy na spot w szerszym kontekście – idą święta, a producenci zabawek prześcigają się w pomysłach jak zwrócić uwagę na swój produkt… Cobi zagwarantował sobie miejsce w naszej głowie. A zrobił to – nie inwestując milionów w reklamę telewizyjną…
Swoją drogą Cobi chyba i tak nie ma szans zostać gwiazdą TV, no bo skoro nawet  Teletubisie zostały zakazane?


W sieci, byśmy na coś zwrócili uwagę, musi być to po prostu mocne, bo internauta to zaawansowany klikacz, który widział już niejedno… Zresztą w Internecie już dawno została przekroczona granica dobrego smaku…
Z tego powodu nie wierzę, że  spot z mokrym języczkiem jest sprawą przypadku. 

Ale do meritum. Jeśli wszystko faktycznie zostało świadomie zaplanowane – copywriterzy mają naprawdę niezły tupet, ale też jeszcze lepszego nosa. Bo Cobi, nawet z nietypowymi funkcjonalnościami nie miał żadnego potencjału wirusowego.

środa, 30 listopada 2011

Zanim kreatywni zaczną reklamę wymyślać…

Znów powracam do tematu briefowego. Bo właśnie ten moment jest kluczowy do stworzenia udanej kampanii reklamowej.

Tak, tak – bo skuteczność reklamy rozpoczyna się na poziomie jej planowania, czyli na poziomie briefu kreatywnego.

Postaram się krótko i na temat. Kluczowe punkty briefu kreatywnego? Przede wszystkim cele wykonania projektu. Dział kreatywny musi raz jeszcze uściślić zamierzenia reklamy. Powinien także odpowiedzieć sobie na pytanie o reakcje odbiorcy. Jeżeli pożądaną reakcją jest wzbudzenie emocji konsumenta – należy te emocje dokładnie opisać – wówczas wszelkie projekty graficzne będą bardziej wyraziste.

Opis konsumenta? W briefie nie może kończyć się on na danych psychofizycznych czy socjospołecznych. Równie ważne jest ustalenie barier konsumenckich oraz o określenie zachowań grupy docelowej. A wyjątkowo pomocne w kreacji kampanii może być DILO.

Taka infografika na temat dnia z życia charakterystycznego przedstawiciela naszej grupy docelowej przyczyni się do skuteczniejszego dotarcia do niego. Przykłady? Weźmy markę Kubuś i sprzedaż napojów dużych butelkach – przecież dzieciaki nie będą dźwigać do szkoły ciężarów. Tej bariery konsumpcyjnej nie dostrzeżono. Ten przykład doskonale pokazuje, że DILO nie jest wymysłem kreatywnych maniaków, którzy nie wiedzą co zrobić z nadmiarem czasu.


Pisząc brief kreatywny warto pamiętać, że każda reklama, zawsze musi pasować do charakteru marki. Znając charter marki nasze pomysły na reklamę już nie będą nielimitowane, przekaz będzie spójny i nawet jeśli nie pojawiłby się w nim produkt lub brand – prawdopodobnie wiedzieliśmy o jaką markę lub grupę marek chodzi.

Jeśli agencji reklamowej w dziale kreatywnym pracując nad projektem dla jakiejkolwiek marki pomysłom przyświeca teza, że Limit is the sky – oznacza to, że prawdopodobnie charakter i toniczność marki nie zostały określone, a co za tym idzie brief kreatywny nie jest ukończony.

A więcej na ten temat na BiznesTrend po wpisaniu nazwy naszej agencji.Nadmienię jeszcze, że wykorzystane w tekście zdjęcia pochodzą z: www.brainwads.net

poniedziałek, 28 listopada 2011

Reklama i po reklamie

Reklamożercy po raz kolejny spotkali się w piątkową noc, by móc konsumować przez kilka godzin reklamowe hity i kity minionego roku.

W tym roku warto było pójść chociażby dla paru reklamówek sprzed paru dekad. A współczesne reklamy? Coraz mniej zaskakują, coraz mniej śmieszą… Czy to oznacza, że poziom reklamy się obniża?

Chyba nie. Podsumowałabym to tak – coraz mniej znaczy coraz więcej… i zaraz wyjaśniam tę zawiłą puentę, którą tym razem stawiam w połowie.

Kiedyś noc reklamożerców była świętem dla prawdziwych maniaków reklamy, dziś podczas nocy można spotkać rozmaitych ludzi – szukających wrażeń, inspiracji czy miejsca do drzemki.

Nocy z pewnością pomaga you tube, który równocześnie mocno jej przeszkadza – bo oto z jednej strony to dzięki temu medium w reklamie kocha się coraz to więcej z nas, ale i w stosunku do kochanki ma coraz to większe wymagania. Bo żeby mięta ciągle była - musi być szczypta wyrafinowania i finezji.

I reklama przechodzi samą siebie, zapodaje nam takie połączenia, których jeszcze kiedyś zupełnie byśmy się nie spodziewali… Jednak tej reklamy mamy coraz więcej – w siłę rośnie viral i ambient. A apetyt w miarę konsumpcji reklamy rośnie… Czy za rok, by utrzymać reklamożercę w kinie przez pół nocy wystarczą nam już tylko reklamówki telewizyjne, nawet z najdalszych zakątków świata? Oczywiście, dla antropologów sprawa idealna…, ale czy to będzie wystarczającą strawą dla wyrobionego reklamożercy?

A na dziś serwujemy małą powtórkę z piątku…

środa, 23 listopada 2011

Viral i ambient na czas kryzysu?

Coraz więcej firm powoli wchodzi w odważne formy marketingu partyzanckiego i wirusowego. Weźmy za przykład Tesco i Natanka. Posunięcie ryzykowne, ale efekt za dość niewielkie fundusze - spektakularny. Czemu firmy ponoszą takie ryzyko? Przecież nie zawsze się ono opłaca. Wszyscy wiemy, co spotkało viral BPH… (viral z dość nietypowym, łagodnie rzecz ujmując, podejściem do obsługi klienta).

Virale i ambient marketing to sztuka i nie każdy potrafi jej podołać. Jednak rośnie jej udział w torcie wydatków na promocję. W branży mówi się coraz wyraźniej, że kryzys będzie sprzyjał niestandardowym formom komunikacji. A to chyba nie jest stwierdzenie przesadzone. Zwłaszcza w kontekście ostatnich doniesień o kosztach reklamy w popularnej komercyjnej stacji telewizyjnej w trakcie emisji niestrudzonego Kevina, który znów zostanie sam w domu na święta - ceny zbliżają się do 50 tysięcy polskich peelenów.

Jednak nie o kryzys rzecz się rozchodzi, a o konsumenta, którego już nie ma. Prosument, który go zastąpił oczekuje ciekawszych form komunikacji. Przykłady tych najlepszych? Oto i one:



Z tego też względu w Polsce musi zmienić się podejście do ambientu. Hasła w stylu potrzebuję czegoś imponującego na jutro – to wciąż przykry standard, z jakim spotykają się agencje reklamowe. Dobra akcja ambientowa potrzebuje czasu i briefa, w którym ustalimy budżet, timingi, grupę docelową, strategię komunikacyjną i wskaźniki KPI.

wtorek, 22 listopada 2011

Co zabija reklamę?

Jest taki jeden komponent w planowaniu reklamy, który sprawia, że choćby brief był po prostu genialny, reklamę można położyć. Ten zabójca reklam nazywa się nuda.

Nuda to częsta przypadłość pracowników wielu firm, bo nuda jest bezpieczna i wysyła mózg na wakacje. A po cóż obmyślać świat na nowo każdego dnia?!?

I o ile znudzony pracownik w wielu firmach to jeszcze nie powód do dywanika, to
w agencji reklamowej ten, co to wszystko już widział i nic go już nie jest w stanie zaskoczyć – albo zaczyna poważną rozmowę ze swoim ośrodkiem kierującym (czytaj mózgownicą), albo zmienia zawód.

Bo reklama to sztuka znajdowania wciąż świeżych połączeń.

Gdyby to była debata polityczna, pewnie usłyszałabym kontrargument w postaci - a co z generycznością reklam?
Weźmy za przykład podpaski - reklamy podpasek zawsze bazują na tym samym i mają się całkiem dobrze.

Ale czy nie mamy już dość? A gdyby tak złamać to podejście? Czy wpadłoby wam do głowy pytanie – do czego używaliby podpasek mężczyźni? A gdyby tak zadać je w reklamie?



No dobrze, ale jak być kreatywnym w przypadku robota kuchennego?


Jeśli uważasz, że nic tu nowego wymyślić się już nie da – zobacz to:



A jeśli pracujesz w agencji reklamowej, pomyśl o kursie dla księgowych.

czwartek, 17 listopada 2011

Finezyjne teksty reklamowe

Mówią, że do napisania efektywnego tekstu reklamowego niezbędna jest celna diagnoza i doświadczenie copywriterskie. Ale, o ile klientem nie jest firma, której zależy tylko i wyłącznie na doraźnych celach (czytaj efektach sprzedażowych) - to efektowność bierze górę nad efektywnością. Bo coraz bardziej liczą się benefity wizerunkowe (to po stronie klienta) i emocjonalne – te z kolei po stronie odbiorcy.

W czasach, kiedy zewsząd reklama do nas krzyczy i ślini się najbardziej wyszukanym słownictwem - liczy się finezja. Innymi słowy – ukucie takich połączeń słownych, które stworzą nowe połączenie i nadadzą ‘tego smaczku’. Często są to tzw. ciężkie składniki – weźmy chociażby księdza, który już nim nie jest, a którego kazania poruszają już nie tylko katoli. Jeśli dodamy do tego ofertę jednego z portali zakupów grupowych lub znanego off-linowego to mamy po prostu prawdziwą finezję.

Finezyjny język w reklamie? A to już …szę Państwa jest wyższa szkoła jazdy. Nie każdy to potrafi i nie każdy wie, jak to się robi. Co robią największe agencje? Odpowiedź zawiera się w jednym słowie, tak znanym, że aż nie wypada tłumaczyć - crowdsourcing. Ot, cała tajemnica. Rzecz jasna nie w wersji finalnej, ale dla punktu wyjścia. Nakładając na to brief i mądrość kreatywnych – mamy gotowy produkt w postaci:
'No to Frugo' – tak proste, że aż przyjemne. Tak jednoznacznie kojarzone, że aż nasuwa się pytanie – kto w końcu go na nowo odkryje – bo choć nacechowane i wyeksploatowane, to jednak wciąż ma potencjał – także do niefrugowej reklamy.




Gorzej będzie jednak z kolejnym chwytliwym hasłem, albo i nawet słowem – bezcenne. 'Bezcenne' zostało opatentowane i nie można go użyć w reklamie w konkretnym, wiadomo, w jakim kontekście - za wszystko inne…

Kolejny kultowy zwrot – ' internetovy nevypal' (to o NK.pl, ;-)) – karierowicz na wielu forach.


A kto nie słyszał o 'Kurce-rurce' i że, '... się palcem nie pokazuje' ?!?



- 'A łyżka na to…'
Przecież to żadne wyżyny kreacjonizmu…
Jeśli tak – to powiem za pewną reklamą - 'No to srrrruuu… '.



A jednak… proste rzeczy bywają najtrudniejsze.

wtorek, 15 listopada 2011

Ostryga z biletami – i wpadasz po uszy

W naszej branży mówi się, że trafiają tylko ci, którzy trafnie celują. Czasem jednak „oczywista oczywistość”, jeśli idzie o target, musi być zredefiniowana. I tak stało się w przypadku wiernego przyjaciela każdego mężczyzny – starego, dobrego Old Spice. Producenci specyfików dla Panów chyba powoli zaczynają zdawać sobie sprawę, że spoty promujące artykuły wspomagające męskie zdrowie i aparycję trafiają w próżnię. Powód? I teraz będzie kontrowersyjnie. Mężczyźni po prostu nie dbają o aparycję. Nie generalizuję, broń Boże. Jednak kosmetyczka w składzie – mydło, szczoteczka do zębów, woda – to dla wielu Panów wciąż ubogi standard. I oto nagle udało się to przemóc.

Nowa reklama Old Spice słowem nie nawołuje mężczyzn do zakupu. Za to kobiety na widok czarnoskórego przystojniaka, jachtu, biletów „na to, co kochasz „ (skądinąd doskonały pomysł, do tej otchłani możliwości pasuje wszystko) i diamentów - są zafascynowane (mówiąc bardziej dosadnie – odpływają). A gdy okazuje się, że nasz model zasiada na białym rumaku – wpadają po uszy. Doskonale dopracowany insight konsumencki, świetnie wykorzystana niezbyt tajemna przecież wiedza o kobietach. No i która nie kupi tego dezodorantu?

środa, 9 listopada 2011

Odlotowy buzzzzzzzzzzzzzz z Polkami w tle

Na stronkach Ryanair’a można zaopatrzyć się w Cabin Crew Calendar 2012. W kalendarzu jak na Ryanair’a przystało - załoga składająca się z pięknych Pań. Modelki, w tym trzy Polki, rozebrały się dla celów charytatywnych.


Mistrz marketing szeptanego już namawia Polaków do kupna iście gorącego kalendarza.

Ale czy o kalendarze tu chodzi?
Toż to odlotowy buzzzz…, a słowa rzecznika z pewnością są jeszcze mocniejsze od samego kalendarza:
- Linie Ryanair walczą o prawo kobiet do swobodnego rozbierania się.
To się nazywa rzecznik. I jeszcze w dodatku spec od e-marketingu…
Taki buzzzz z pewnością sprawi, że liczba podróżujących Polaków częściej wejdzie na strony przewoźnika….

wtorek, 8 listopada 2011

Bo jeśli nie benefity emocjonalne, to co?

Zainspirowana najnowszą, bardzo dobrą zresztą, reklamą domu mody Lanvin – słów parę poświęcę nowym trendom w reklamie. Co dziś jest najważniejsze w reklamie? Odpowiedź jest krótka - benefity emocjonalne. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że prawdopodobnie taka jest przyszłość reklamy. To z kolei łączy się z wyborem medium, który jest wręcz idealny do grania na ludzkich emocjach – Internetu.

Inwestycja w reklamę internetową, porównując to z innymi kanałami, jest minimalna, a odzew – ogromny. Jest jednak jeden warunek, aby reklama w sieci zadziałała – reklama musi być naprawdę godna Internetu. Godna – czyli jaka? Filmiki reklamowe, które w sieci "zgarniają" największą ilość odsłon i tzw. „share” zazwyczaj nie nadawałyby się do telewizji – są mocne, czasem nawet zbyt mocne… i poruszają tematykę trudną, kontrowersyjną lub są wręcz na styku pornografi. Ale czy nie ma innej drogi?

Jak się okazuje – jest. Przykład stanowi reklama Lanvin. Pomysł – wydawać by się mogło - banalny. Mamy dwie piękne modelki, które szykują się do wyjścia na imprezkę… w przedimprezowy nastrój wprawa je – nie kto inny, jak Pitbull. I to już całe story. Oczywiście płeć męska też ma tu swoje kilka sekund… a raczej kilka klatek na ukazanie ich przedmelanżowego stanu... ale to już naprawdę wszystko, jeśli idzie o fabułę. Czy nie widzieliśmy już podobnych reklam? Jasne, ale wszystko to zgrabnie połączone i w kontekście tego konkretnego brandu – tworzy nową jakość - czaruje, śmieszy.

Czy taka reklama nowej kolekcji ubrań jest skuteczna? Odpowiedzią na to pytanie niech będzie, nie tylko ilość wyświetleń (a w przypadku reklamy paryskiego Lavin – można by rzec, że zrobiła prawdziwą karierę na YouTubie), ale także to, że cały ten post tak na prawdę poświeciłam Lanvin.


A oto melanż przedimprezowy w kreacjach od Lanvin;-)

niedziela, 6 listopada 2011

USP za które słono musisz zapłacić

Unique selling proposition - albo trzy magiczne literki USP. O tym jak są one ważne w reklamie wiedzą najlepiej najwięksi gracze na rynku. Czasem potrafią jednak mocno naciągnąć rzeczywistość. Przykład USP, za który prawdopodobnie trzeba było słono zapłacić... nadmienię, że nie tylko kreatywnym ;-)

A przy okazji - jednak reklama czasem kłamie. I to z premedytacją.

piątek, 4 listopada 2011

Co musiecie wiedzieć o promocji w sieci?

Jedni nazywają to e-PR-em. Inni Internet PR-em czy Digital PR-em. A tych określeń może być jeszcze więcej. O co chodzi? O Public Relations w sieci i co za tym idzie nowe wyzwania, stojące tak przed samymi osobami prowadzącymi biznesy, jak i agencjami PR-owymi.

Internet - wymagające narzędzie. Jak odnaleźć się w gąszczu Internetowych narzędzi i skutecznie wypromować produkt?

(…) Internet to medium najszybsze z dotychczas wymyślonych, przez to jednak najbardziej wymagające. Każdej godziny powstają tu nowe blogi, profile firm na Facebooku, nowe komentarze we wszelkiej maści mediach i platformach społecznościowych. Brak naszej obecności on-line lub obecność, za którą nie idą inne działania wizerunkowe – nierzadko może być gwoździem do biznesowej trumny. Internet oferuje nam wiele za naprawdę niewiele, zwłaszcza jeśli ceny porównamy do możliwości i kosztów promocji w mediach tradycyjnych. Ale jak odnaleźć się w tym gąszczu Internetowych narzędzi i skutecznie wypromować produkt?

Tym nasi eksperci dzielą na Biznestrend.pl.

piątek, 28 października 2011

Z cyklu: Złote myśli Padre

Nie ma firm dla których działania e-marketingowe się nie sprawdzą.
Jeśli ktoś tak uważa, nie rozumie czym jest marketing internetowy.

Zrozumienie tego, w niektórych przypadkach, może być dłuższe i bardziej kosztowne od przygotowania i realizacji kampanii e-marketingowej.

środa, 26 października 2011

o PR-ze pisanym od e

Od kilku lat furorę robi zbitka kilku liter – e-PR. O czym mowa, jeśli słowo Public Relations poprzedzimy literką e? O eksploracji szerszych granic rynku wyznaczanych przez możliwości jakie stwarza Internet.
Ale by ta eksploracja nie zakończyła się klapą, warto poznać niebezpieczeństwa jakie na nas czyhają działając w sieci.



1. Brak cierpliwości

Cierpliwości w sieci! Nie od razu działania przełożą się na wyniki finansowe.
2. Brak spójnej wizji i strategii
Kampanie w Internecie nie wymagają wielkich budżetów, ale wymagają pomysłu.


3. Spóźniona reakcja

Jeśli już weszliśmy do internetowego świata, nie możemy zrobić sobie ani na chwilę przerwy – brak szybkiej reakcji jest jednoznaczny z pojawieniem się plotek.


4. Bez papki proszę

W sieci wreszcie nie jesteśmy uzależnieni od dotychczasowego Pana i władcy – dziennikarza. Uff – no to możemy poszaleć – napiszmy, jacy to jesteśmy świetni i wspaniali! Hola, hola. Takie myślenie to gwóźdź do biznesowej trumny. W sieci dzielmy się informacjami, a nie chwalmy.

5. NIE dla napuszonego języka

W sieci nie ma miejsca dla firm, które nie mają do siebie dystansu. A i jeszcze jedno – zamiast mówić o sobie – mów o grupie docelowej.


6. Niby chcę być, ale szkoda mi

Pamiętaj - Facebook to zbyt poważna sprawa, by posty aktualizował praktykant.

piątek, 21 października 2011

Czy reklama kłamie?

Na początek pewien casus – pewna Pani z za oceanu pozwała firmę produkującą mikrofalówki za to, że w instrukcji obsługi nie było informacji, że w kuchence nie można suszyć kotów… I wygrała.

Casus zainspirował mnie do pytania - Czy reklama kłamie? A jeśli tak, to jak możemy się bronić przed nieuczciwą formą reklamy?

Czy jak napijemy się pewnego, znanego szerokiej publiczności specyfiku o sporej zawartości kofeiny to wyrosną nam skrzydła? A jeśli nie (co jest pewne), to czy możemy pozwać za to producenta „uskrzydlającego napoju”? Otóż, reklama jest pewną umową z konsumentem, konwencją. Zadaniem producentów jest przeprowadzenie niezbędnych atestów, certyfikacji, a zadaniem Agencji Reklamowej jest stworzenie ładnego opakowania i opowiedzenie ciekawej historii o produkcie – dlatego doczepione sztuczne rzęsy u modelki występującej w reklamie tuszu do rzęs są jak najbardziej w reklamie dozwolone. Czyli jednak reklama to sztuka kłamstwa...

Reklama niewątpliwie sztuką jest – jest to sztuka sprzedawania marzeń, reklama nie sprzedaje bowiem produktu, reklama sprzedaje nam wyobrażenia o nim. I składa obietnicę – kupisz ten tusz do rzęs – będziesz mieć piękne, długie rzęsy (niekoniecznie takie jak w reklamie, ale piękniejsze niż miałaś).

czwartek, 6 października 2011

Kiedy reklama jest brzydka

Opinie klientów na efekty pracy działu kreacji bywają zaskakujące.

Niekiedy słyszy się, że reklama jest brzydka… Co konkretnie? Nie wiadomo. No po prostu nie trafia w gusta kilku pracowników firmy.


Zrobienie ładnej reklamy nie jest problemem – zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z urodziwym z natury produktem. Jeśli ten urodą nie grzeszy – ładna reklama jest możliwa…, ale bez niego. I tu pojawia się kolejny problem, bo rekwizyty produktu mogą być znów nie do przyjęcia przez niektóre działy w firmie, które tak ciężko pracowały, by wyprodukować funkcjonalne brzydactwo.

Opinie o reklamie mogą być różne, jednak ważniejsze od opinii są rezultaty.
Zadaniem agencji reklamowej nie jest sprzedaż samych siebie, a sprzedaż produktów klientów.
Dlatego o marketingowej wartości reklamy nie przesądza jej piękno. Zresztą piękno to pojęcie względne. A artyzm z brzydotą się brata.


źródło zdjęcia: http://www.london-ers.com

wtorek, 4 października 2011

Brief łopatologicznie

Jak się briefa pisze?

Na początek przystawka - trochę o tym, kim jesteśmy, kto jest z nami, kto stanowi zagrożenie.

Potem mięso – czyli miejsce na główny przekaz.
Ten zawsze musi być podparty dobrym RTB (Reason to belive). Powodów do głębokiej wiary można wymyślić naprawdę sporo. A ograniczyć nas może jedynie własna wyobraźnia.

Dodajemy budżet i terminy i… gotowe.

Brief swoją konstrukcją przypomina nieco konstrukcję cepa. Jest tak prosty, a ileż to już ludzi połamało sobie na nim ręce.

poniedziałek, 26 września 2011

24-godzinna przyjemność


Jeśli życie to coś, co dzieje się pomiędzy snem a pracą - kreatywni w agencji reklamowej już na pewno nie żyją. Ale jeśli praca jest kreacją, a kreacja jest przyjemnością - to dzięki pracy w agencji - życie płynie nam tylko na przyjemnościach.

piątek, 23 września 2011

poniedziałek, 19 września 2011

Wypompowujemy mity z Agencji Reklamowej

Praca w Agencji – radość z nieograniczonej możliwości tworzenia, nieustająca burza mózgów, twórczy chaos, ludzie o czerwonych włosach i z irokezem na głowie, nogi na stole…

Nogi na stole? Proszę bardzo… Irokez? Jeśli obronisz go pracą – możesz sobie go stawiać… A co ogranicza nieograniczone możliwości tworzenia? Brief.

To może burza mózgów? Jest. W teorii to wiadomo... W praktyce to podział zadań i debriefing.
Twórczy chaos? – jeśli lubisz… – ale w obrębie swojego własnego biurka…

Jaka jest więc praca w Agencji?

Otóż praca w branży reklamowej to gra na czas. Każdego dnia. Claim na wczoraj, brief na za pięć minut. Klient chce coś zobaczyć za godzinę. Ma drobne uwagi – account forwarduje ci maila – a tam elaborat na 10 stron. I kreatywny umysł zamiast na myślenie kreatywne, przestawia się na myślenie marketingowe. Przebijasz się, jesteś wypompowany… Robisz kawę i zaczyna się robota. Siedzisz i płodzisz, stukasz do nocy w klawiaturę… Jedno jest pewne – robiąc tak samo, w oparciu o to samo - nigdy nie robisz tego samego. A Twój umysł musi być zawsze gotowy… Po kilku miesiącach w drodze do pracy zaczynasz zapisywać sny…

piątek, 16 września 2011

Agencja jest jak fabryka czekolady

Co się robi w Agencji Reklamowej?

Pakuje...

A jak już się zapakuje to potem się sprzedaje...

I myli się ten, kto myśli, że od pakowania rosną mięśnie...


I tak pakujemy... obrazy, słowa, claimy

i rośnie nam... w obwodzie

wtorek, 13 września 2011

Kim jest pracownik kreatywny w agencji reklamowej?


Kreatywny w branży adverts to taki człowiek, który siedzi, wymyśla, przegląda neta całymi godzinami  i jeszcze mu za to płacą…

Team kreatywny to przede wszystkim copywriter i grafik.

Ten pierwszy – mówią, że musi mieć lekkie pióro i dla zrównoważenia tej lekkości - ciężkie dzieciństwo…

Grafik za to musi mieć podkrążone oczy - to znak, że dużo w branży już zdziałał. Nie musi za to się zabezpieczać na przyszłość. Po zakończeniu kariery ma gwarantowaną pensję… rentę – na kręgosłup.

poniedziałek, 12 września 2011

Rozmowy pozabranżowe

Podsłuchane w poniedziałek:

Nikita: Kawa?

Kleo: Fajka?

Fraszka: O wreszcie ktoś pomyślał, trzeba sobie jakoś urozmaicać te używki...

piątek, 9 września 2011

Czego pracownik Agencji Reklamowej potrzebuje dla efektywnego wykonania roboty?

Komputer? – Pudło.

Kreatywne inspiracje (czytaj Google)? – Pudło.

Brief? – A to zależy, która wersja…

Dostęp do netu? – Wbrew pozorom na pewnych etapach projektu może przeszkadzać (Klient chce na wczoraj, a Fejs wodzi na pokuszenie).

Prąd? – Jego brak nie jest przeszkodą, o czym dobitnie świadczy post Cel – cel mimo wszystko.

Kop w tyłek od szefa? – No chyba, że daje taki power jak kubek dobrej, mocnej Kawy.

Kawa – podstawowe narzędzie w ręku każdego kreatywnego…

wtorek, 6 września 2011

- Sezamie otwórz się - Alibaba.
W Q:
- Drukarko nie zacinaj się - Beky.

Żona do męża – odetnę Cię od tych piwnych źródeł
W Q:
Internet do Q – i tak Was nie podłącze. 

poniedziałek, 5 września 2011

Mamy swoich ludzi...

Beky wpada z impetem do biura.
- Dostałam cynk od naszego człowieka na mieście. Jest przetarg, ale... termin do następnej środy. Do zrobienia claimy, logo, okładka... no cały si-aj.
- Leon odpada, ma robotę na rok - rzuca Fraszka.
Padre popija łyk świeżo zaparzonego napoju bogów. 
- Zuz przejmujesz. Niki przejrzyj co trzeba, a wy robaczki...tak tak do was mówię...ruszamy tęgimi głowami. Do wtorku u mnie na biurku. 

piątek, 2 września 2011

Cześć i czołem

Zaczęliśmy! Od tych początków przecież tak dużo zależy. Niekiedy ktoś chcąc zrobić dobre wrażenie z przejęcia może dostać czkawki no i pozamiatane. Ale do rzeczy.

Chcę Wam przedstawić "I See You Q" we własnej osobie. Co więcej, pragnę podkreślić, że jest to jego debiut sceniczny i biedaczek stresował się na samą myśl o Wielkim Dniu. W związku z powyższym oczekuję w tym momencie oklasków, aby dodać mu otuchy. Wracając jednak do tematu - członkowie załogi Q chcieli ochrzcić "I see You Q" tradycyjnie - rozbijając butelkę szampana o burtę. Symboliczne i widowiskowe zarazem, ale… właśnie - jest małe ale. Blog nie ma burty... Tak czy siak, z szampanem czy bez niego, wpuściliśmy naszą rybkę do internetowego akwarium.


K.