piątek, 28 października 2011

Z cyklu: Złote myśli Padre

Nie ma firm dla których działania e-marketingowe się nie sprawdzą.
Jeśli ktoś tak uważa, nie rozumie czym jest marketing internetowy.

Zrozumienie tego, w niektórych przypadkach, może być dłuższe i bardziej kosztowne od przygotowania i realizacji kampanii e-marketingowej.

środa, 26 października 2011

o PR-ze pisanym od e

Od kilku lat furorę robi zbitka kilku liter – e-PR. O czym mowa, jeśli słowo Public Relations poprzedzimy literką e? O eksploracji szerszych granic rynku wyznaczanych przez możliwości jakie stwarza Internet.
Ale by ta eksploracja nie zakończyła się klapą, warto poznać niebezpieczeństwa jakie na nas czyhają działając w sieci.



1. Brak cierpliwości

Cierpliwości w sieci! Nie od razu działania przełożą się na wyniki finansowe.
2. Brak spójnej wizji i strategii
Kampanie w Internecie nie wymagają wielkich budżetów, ale wymagają pomysłu.


3. Spóźniona reakcja

Jeśli już weszliśmy do internetowego świata, nie możemy zrobić sobie ani na chwilę przerwy – brak szybkiej reakcji jest jednoznaczny z pojawieniem się plotek.


4. Bez papki proszę

W sieci wreszcie nie jesteśmy uzależnieni od dotychczasowego Pana i władcy – dziennikarza. Uff – no to możemy poszaleć – napiszmy, jacy to jesteśmy świetni i wspaniali! Hola, hola. Takie myślenie to gwóźdź do biznesowej trumny. W sieci dzielmy się informacjami, a nie chwalmy.

5. NIE dla napuszonego języka

W sieci nie ma miejsca dla firm, które nie mają do siebie dystansu. A i jeszcze jedno – zamiast mówić o sobie – mów o grupie docelowej.


6. Niby chcę być, ale szkoda mi

Pamiętaj - Facebook to zbyt poważna sprawa, by posty aktualizował praktykant.

piątek, 21 października 2011

Czy reklama kłamie?

Na początek pewien casus – pewna Pani z za oceanu pozwała firmę produkującą mikrofalówki za to, że w instrukcji obsługi nie było informacji, że w kuchence nie można suszyć kotów… I wygrała.

Casus zainspirował mnie do pytania - Czy reklama kłamie? A jeśli tak, to jak możemy się bronić przed nieuczciwą formą reklamy?

Czy jak napijemy się pewnego, znanego szerokiej publiczności specyfiku o sporej zawartości kofeiny to wyrosną nam skrzydła? A jeśli nie (co jest pewne), to czy możemy pozwać za to producenta „uskrzydlającego napoju”? Otóż, reklama jest pewną umową z konsumentem, konwencją. Zadaniem producentów jest przeprowadzenie niezbędnych atestów, certyfikacji, a zadaniem Agencji Reklamowej jest stworzenie ładnego opakowania i opowiedzenie ciekawej historii o produkcie – dlatego doczepione sztuczne rzęsy u modelki występującej w reklamie tuszu do rzęs są jak najbardziej w reklamie dozwolone. Czyli jednak reklama to sztuka kłamstwa...

Reklama niewątpliwie sztuką jest – jest to sztuka sprzedawania marzeń, reklama nie sprzedaje bowiem produktu, reklama sprzedaje nam wyobrażenia o nim. I składa obietnicę – kupisz ten tusz do rzęs – będziesz mieć piękne, długie rzęsy (niekoniecznie takie jak w reklamie, ale piękniejsze niż miałaś).

czwartek, 6 października 2011

Kiedy reklama jest brzydka

Opinie klientów na efekty pracy działu kreacji bywają zaskakujące.

Niekiedy słyszy się, że reklama jest brzydka… Co konkretnie? Nie wiadomo. No po prostu nie trafia w gusta kilku pracowników firmy.


Zrobienie ładnej reklamy nie jest problemem – zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z urodziwym z natury produktem. Jeśli ten urodą nie grzeszy – ładna reklama jest możliwa…, ale bez niego. I tu pojawia się kolejny problem, bo rekwizyty produktu mogą być znów nie do przyjęcia przez niektóre działy w firmie, które tak ciężko pracowały, by wyprodukować funkcjonalne brzydactwo.

Opinie o reklamie mogą być różne, jednak ważniejsze od opinii są rezultaty.
Zadaniem agencji reklamowej nie jest sprzedaż samych siebie, a sprzedaż produktów klientów.
Dlatego o marketingowej wartości reklamy nie przesądza jej piękno. Zresztą piękno to pojęcie względne. A artyzm z brzydotą się brata.


źródło zdjęcia: http://www.london-ers.com

wtorek, 4 października 2011

Brief łopatologicznie

Jak się briefa pisze?

Na początek przystawka - trochę o tym, kim jesteśmy, kto jest z nami, kto stanowi zagrożenie.

Potem mięso – czyli miejsce na główny przekaz.
Ten zawsze musi być podparty dobrym RTB (Reason to belive). Powodów do głębokiej wiary można wymyślić naprawdę sporo. A ograniczyć nas może jedynie własna wyobraźnia.

Dodajemy budżet i terminy i… gotowe.

Brief swoją konstrukcją przypomina nieco konstrukcję cepa. Jest tak prosty, a ileż to już ludzi połamało sobie na nim ręce.