poniedziałek, 26 września 2011

24-godzinna przyjemność


Jeśli życie to coś, co dzieje się pomiędzy snem a pracą - kreatywni w agencji reklamowej już na pewno nie żyją. Ale jeśli praca jest kreacją, a kreacja jest przyjemnością - to dzięki pracy w agencji - życie płynie nam tylko na przyjemnościach.

piątek, 23 września 2011

poniedziałek, 19 września 2011

Wypompowujemy mity z Agencji Reklamowej

Praca w Agencji – radość z nieograniczonej możliwości tworzenia, nieustająca burza mózgów, twórczy chaos, ludzie o czerwonych włosach i z irokezem na głowie, nogi na stole…

Nogi na stole? Proszę bardzo… Irokez? Jeśli obronisz go pracą – możesz sobie go stawiać… A co ogranicza nieograniczone możliwości tworzenia? Brief.

To może burza mózgów? Jest. W teorii to wiadomo... W praktyce to podział zadań i debriefing.
Twórczy chaos? – jeśli lubisz… – ale w obrębie swojego własnego biurka…

Jaka jest więc praca w Agencji?

Otóż praca w branży reklamowej to gra na czas. Każdego dnia. Claim na wczoraj, brief na za pięć minut. Klient chce coś zobaczyć za godzinę. Ma drobne uwagi – account forwarduje ci maila – a tam elaborat na 10 stron. I kreatywny umysł zamiast na myślenie kreatywne, przestawia się na myślenie marketingowe. Przebijasz się, jesteś wypompowany… Robisz kawę i zaczyna się robota. Siedzisz i płodzisz, stukasz do nocy w klawiaturę… Jedno jest pewne – robiąc tak samo, w oparciu o to samo - nigdy nie robisz tego samego. A Twój umysł musi być zawsze gotowy… Po kilku miesiącach w drodze do pracy zaczynasz zapisywać sny…

piątek, 16 września 2011

Agencja jest jak fabryka czekolady

Co się robi w Agencji Reklamowej?

Pakuje...

A jak już się zapakuje to potem się sprzedaje...

I myli się ten, kto myśli, że od pakowania rosną mięśnie...


I tak pakujemy... obrazy, słowa, claimy

i rośnie nam... w obwodzie

wtorek, 13 września 2011

Kim jest pracownik kreatywny w agencji reklamowej?


Kreatywny w branży adverts to taki człowiek, który siedzi, wymyśla, przegląda neta całymi godzinami  i jeszcze mu za to płacą…

Team kreatywny to przede wszystkim copywriter i grafik.

Ten pierwszy – mówią, że musi mieć lekkie pióro i dla zrównoważenia tej lekkości - ciężkie dzieciństwo…

Grafik za to musi mieć podkrążone oczy - to znak, że dużo w branży już zdziałał. Nie musi za to się zabezpieczać na przyszłość. Po zakończeniu kariery ma gwarantowaną pensję… rentę – na kręgosłup.

poniedziałek, 12 września 2011

Rozmowy pozabranżowe

Podsłuchane w poniedziałek:

Nikita: Kawa?

Kleo: Fajka?

Fraszka: O wreszcie ktoś pomyślał, trzeba sobie jakoś urozmaicać te używki...

piątek, 9 września 2011

Czego pracownik Agencji Reklamowej potrzebuje dla efektywnego wykonania roboty?

Komputer? – Pudło.

Kreatywne inspiracje (czytaj Google)? – Pudło.

Brief? – A to zależy, która wersja…

Dostęp do netu? – Wbrew pozorom na pewnych etapach projektu może przeszkadzać (Klient chce na wczoraj, a Fejs wodzi na pokuszenie).

Prąd? – Jego brak nie jest przeszkodą, o czym dobitnie świadczy post Cel – cel mimo wszystko.

Kop w tyłek od szefa? – No chyba, że daje taki power jak kubek dobrej, mocnej Kawy.

Kawa – podstawowe narzędzie w ręku każdego kreatywnego…

wtorek, 6 września 2011

- Sezamie otwórz się - Alibaba.
W Q:
- Drukarko nie zacinaj się - Beky.

Żona do męża – odetnę Cię od tych piwnych źródeł
W Q:
Internet do Q – i tak Was nie podłącze. 

poniedziałek, 5 września 2011

Mamy swoich ludzi...

Beky wpada z impetem do biura.
- Dostałam cynk od naszego człowieka na mieście. Jest przetarg, ale... termin do następnej środy. Do zrobienia claimy, logo, okładka... no cały si-aj.
- Leon odpada, ma robotę na rok - rzuca Fraszka.
Padre popija łyk świeżo zaparzonego napoju bogów. 
- Zuz przejmujesz. Niki przejrzyj co trzeba, a wy robaczki...tak tak do was mówię...ruszamy tęgimi głowami. Do wtorku u mnie na biurku. 

piątek, 2 września 2011

Cześć i czołem

Zaczęliśmy! Od tych początków przecież tak dużo zależy. Niekiedy ktoś chcąc zrobić dobre wrażenie z przejęcia może dostać czkawki no i pozamiatane. Ale do rzeczy.

Chcę Wam przedstawić "I See You Q" we własnej osobie. Co więcej, pragnę podkreślić, że jest to jego debiut sceniczny i biedaczek stresował się na samą myśl o Wielkim Dniu. W związku z powyższym oczekuję w tym momencie oklasków, aby dodać mu otuchy. Wracając jednak do tematu - członkowie załogi Q chcieli ochrzcić "I see You Q" tradycyjnie - rozbijając butelkę szampana o burtę. Symboliczne i widowiskowe zarazem, ale… właśnie - jest małe ale. Blog nie ma burty... Tak czy siak, z szampanem czy bez niego, wpuściliśmy naszą rybkę do internetowego akwarium.


K.