środa, 28 września 2011
poniedziałek, 26 września 2011
24-godzinna przyjemność
Jeśli życie to coś, co dzieje się pomiędzy snem a pracą - kreatywni w agencji reklamowej już na pewno nie żyją. Ale jeśli praca jest kreacją, a kreacja jest przyjemnością - to dzięki pracy w agencji - życie płynie nam tylko na przyjemnościach.
piątek, 23 września 2011
Z cyklu: Złote myśli Padre
Zbyt wysokie IQ = myślenie schematami = brak możliwości podjęcia współpracy z Q.
poniedziałek, 19 września 2011
Wypompowujemy mity z Agencji Reklamowej
Praca w Agencji – radość z nieograniczonej możliwości tworzenia, nieustająca burza mózgów, twórczy chaos, ludzie o czerwonych włosach i z irokezem na głowie, nogi na stole…
Nogi na stole? Proszę bardzo… Irokez? Jeśli obronisz go pracą – możesz sobie go stawiać… A co ogranicza nieograniczone możliwości tworzenia? Brief.
To może burza mózgów? Jest. W teorii to wiadomo... W praktyce to podział zadań i debriefing.
Twórczy chaos? – jeśli lubisz… – ale w obrębie swojego własnego biurka…
Jaka jest więc praca w Agencji?
Otóż praca w branży reklamowej to gra na czas. Każdego dnia. Claim na wczoraj, brief na za pięć minut. Klient chce coś zobaczyć za godzinę. Ma drobne uwagi – account forwarduje ci maila – a tam elaborat na 10 stron. I kreatywny umysł zamiast na myślenie kreatywne, przestawia się na myślenie marketingowe. Przebijasz się, jesteś wypompowany… Robisz kawę i zaczyna się robota. Siedzisz i płodzisz, stukasz do nocy w klawiaturę… Jedno jest pewne – robiąc tak samo, w oparciu o to samo - nigdy nie robisz tego samego. A Twój umysł musi być zawsze gotowy… Po kilku miesiącach w drodze do pracy zaczynasz zapisywać sny…
Nogi na stole? Proszę bardzo… Irokez? Jeśli obronisz go pracą – możesz sobie go stawiać… A co ogranicza nieograniczone możliwości tworzenia? Brief.
To może burza mózgów? Jest. W teorii to wiadomo... W praktyce to podział zadań i debriefing.
Twórczy chaos? – jeśli lubisz… – ale w obrębie swojego własnego biurka…
Jaka jest więc praca w Agencji?
Otóż praca w branży reklamowej to gra na czas. Każdego dnia. Claim na wczoraj, brief na za pięć minut. Klient chce coś zobaczyć za godzinę. Ma drobne uwagi – account forwarduje ci maila – a tam elaborat na 10 stron. I kreatywny umysł zamiast na myślenie kreatywne, przestawia się na myślenie marketingowe. Przebijasz się, jesteś wypompowany… Robisz kawę i zaczyna się robota. Siedzisz i płodzisz, stukasz do nocy w klawiaturę… Jedno jest pewne – robiąc tak samo, w oparciu o to samo - nigdy nie robisz tego samego. A Twój umysł musi być zawsze gotowy… Po kilku miesiącach w drodze do pracy zaczynasz zapisywać sny…
piątek, 16 września 2011
Agencja jest jak fabryka czekolady
Co się robi w Agencji Reklamowej?
Pakuje...
A jak już się zapakuje to potem się sprzedaje...
I myli się ten, kto myśli, że od pakowania rosną mięśnie...
I tak pakujemy... obrazy, słowa, claimy
i rośnie nam... w obwodzie
Pakuje...
A jak już się zapakuje to potem się sprzedaje...
I myli się ten, kto myśli, że od pakowania rosną mięśnie...
I tak pakujemy... obrazy, słowa, claimy
i rośnie nam... w obwodzie
czwartek, 15 września 2011
wtorek, 13 września 2011
Kim jest pracownik kreatywny w agencji reklamowej?
Kreatywny w branży adverts to taki człowiek, który siedzi, wymyśla, przegląda neta całymi godzinami i jeszcze mu za to płacą…
Team kreatywny to przede wszystkim copywriter i grafik.
Ten pierwszy – mówią, że musi mieć lekkie pióro i dla zrównoważenia tej lekkości - ciężkie dzieciństwo…
Grafik za to musi mieć podkrążone oczy - to znak, że dużo w branży już zdziałał. Nie musi za to się zabezpieczać na przyszłość. Po zakończeniu kariery ma gwarantowaną pensję… rentę – na kręgosłup.
poniedziałek, 12 września 2011
Rozmowy pozabranżowe
Podsłuchane w poniedziałek:
Nikita: Kawa?
Kleo: Fajka?
Fraszka: O wreszcie ktoś pomyślał, trzeba sobie jakoś urozmaicać te używki...
Nikita: Kawa?
Kleo: Fajka?
Fraszka: O wreszcie ktoś pomyślał, trzeba sobie jakoś urozmaicać te używki...
piątek, 9 września 2011
Czego pracownik Agencji Reklamowej potrzebuje dla efektywnego wykonania roboty?
Komputer? – Pudło.
Kreatywne inspiracje (czytaj Google)? – Pudło.
Brief? – A to zależy, która wersja…
Dostęp do netu? – Wbrew pozorom na pewnych etapach projektu może przeszkadzać (Klient chce na wczoraj, a Fejs wodzi na pokuszenie).
Prąd? – Jego brak nie jest przeszkodą, o czym dobitnie świadczy post Cel – cel mimo wszystko.
Kop w tyłek od szefa? – No chyba, że daje taki power jak kubek dobrej, mocnej Kawy.
Kawa – podstawowe narzędzie w ręku każdego kreatywnego…
czwartek, 8 września 2011
środa, 7 września 2011
wtorek, 6 września 2011
poniedziałek, 5 września 2011
Mamy swoich ludzi...

- Dostałam cynk od naszego człowieka na mieście. Jest przetarg, ale... termin do następnej środy. Do zrobienia claimy, logo, okładka... no cały si-aj.
- Leon odpada, ma robotę na rok - rzuca Fraszka.
Padre popija łyk świeżo zaparzonego napoju bogów.
- Zuz przejmujesz. Niki przejrzyj co trzeba, a wy robaczki...tak tak do was mówię...ruszamy tęgimi głowami. Do wtorku u mnie na biurku.
piątek, 2 września 2011
Cześć i czołem
Zaczęliśmy! Od tych początków przecież tak dużo zależy. Niekiedy ktoś chcąc zrobić dobre wrażenie z przejęcia może dostać czkawki no i pozamiatane. Ale do rzeczy.
Chcę Wam przedstawić "I See You Q" we własnej osobie. Co więcej, pragnę podkreślić, że jest to jego debiut sceniczny i biedaczek stresował się na samą myśl o Wielkim Dniu. W związku z powyższym oczekuję w tym momencie oklasków, aby dodać mu otuchy. Wracając jednak do tematu - członkowie załogi Q chcieli ochrzcić "I see You Q" tradycyjnie - rozbijając butelkę szampana o burtę. Symboliczne i widowiskowe zarazem, ale… właśnie - jest małe ale. Blog nie ma burty... Tak czy siak, z szampanem czy bez niego, wpuściliśmy naszą rybkę do internetowego akwarium.
K.
Chcę Wam przedstawić "I See You Q" we własnej osobie. Co więcej, pragnę podkreślić, że jest to jego debiut sceniczny i biedaczek stresował się na samą myśl o Wielkim Dniu. W związku z powyższym oczekuję w tym momencie oklasków, aby dodać mu otuchy. Wracając jednak do tematu - członkowie załogi Q chcieli ochrzcić "I see You Q" tradycyjnie - rozbijając butelkę szampana o burtę. Symboliczne i widowiskowe zarazem, ale… właśnie - jest małe ale. Blog nie ma burty... Tak czy siak, z szampanem czy bez niego, wpuściliśmy naszą rybkę do internetowego akwarium.
K.
Subskrybuj:
Posty (Atom)